Ich dziadkowie, przesiedleni w ramach Akcji „Wisła”, kultywowali tradycje miejsc, skąd zostali przywiezieni. Przez wiele lat nie mogli nosić jednego z symboli ukraińskiej tradycji, jakim jest bogato haftowana koszula – soroczka, lub inaczej wyszywanka.
„Wszystkie tradycje, włącznie z językiem, kulturą, religią zostały przekazane dla nas jako dzieci, jako następców. Oczywiście były to rzeczy trudne za czasów komunistycznych. Mimo wszystko starali się nam przekazać jak najwięcej. Jeździliśmy do cerkwi, językiem ukraińskim posługiwaliśmy się na co dzień w domu, uczyliśmy się z książek” - wspomina pani Daria Kajda.
Olsztyn stał się miejscem, w którym kolejne pokolenia polskich Ukraińców mogły – nie tracąc swojej narodowej tożsamości – odnaleźć się w lokalnej społeczności. „W byciu Ukraińcem nie chodzi o to, żeby być w soroczce i co tydzień w cerkwi, to chodzi o to, żeby podtrzymywać kulturę. Jak nie będziemy kultywować tej tradycji, jak nie będziemy pokazywać tak naprawdę tego, czego mamy, to nas nie będzie za jakiś czas” - przekonuje Michał Kajda, przewodniczący olsztyńskiego koła Związku Ukraińców w Polsce.
Olsztyn jest miejscem, gdzie Ukraińcy mają możliwość kultywowania swoich narodowych tradycji. Dziś już nie muszą ukrywać swojej tożsamości, dumnie noszą swoje soroczki-wyszywanki, bo mniejszości narodowe stały się na Warmii i Mazurach siłą wielokulturowego społeczeństwa.